Lahic, Ismailla, 2010.08.07

Early morning wake up and head for long awaited Lahic. Bumpy road is zigzagging around rocky slopes and is bringing us to… a picnic field just before Lahic. Our bunch takes out all the food purchased on the way (a picturesque bazaar!). Sirius is presenting his barbecue skills, we are emptying bottles of vodka one after the other and Lahic is patiently waiting… After some hours of feasting, richer by many kilograms of fat and a couple of bottles in we go – by car – for a quick tour of the town (moderately beautiful, I would say, though those stone paved walks have a certain charm).

With the sun setting we start our ride towards Ismailla, where our friends are planning to have another stop overnight. At the outskirts of the town stands a police checkpoint – and one of the cops is waving at us. This is a rapid turning point – our driver, Sirius, warmed up with the picnic alcohol, pushes the wrong pedal and starts the big escape – gangster movie style! A police car starts the pursuit with the signal on… At full speed we take turns into tiny streets, go left, right, the passangers have to hold on tight not to start bumping around the car like potatoes… Finally, after a couple of minutes we lose the cops!

We park in the centre and… have a cup of tea to calm down a little. This seems to be the perfect moment to part – though with a hint of sadness, we are firm to say goodbye. In the middle of the night we march through the city to find a good place for camping…

***

Poranna pobudka i jedziemy do upragnionego Lahic. Wyboista droga wije się wśród skalistych zboczy i prowadzi nas do… pola piknikowego tuż przed Lahic. Nasza kompania wyciąga wiktuały zakupione uprzednio na fotogenicznym bazarze wypatrzonym po drodze. Sirius przyrządza przepyszne szaszłyki, opróżniamy kolejne butelki wódki, a Lahic czeka na nas cierpliwie… W końcu, po parogodzinnej biesiadzie, bogatsi o parę kilogramów sadła i kilka promili alkoholu, ruszamy – autem – na ekspresowe zwiedzanie miasteczka (umiarkowanie pięknego, choć kamiennym uliczkom nie można odmówić pewnego uroku).

Wraz z nadejściem zachodu słońca wyruszamy ku Ismailli, gdzie nasza ekipa planuje zrobić kolejny przystanek. Na rogatkach miasta policyjny punkt kontrolny – a tam jeden z mundurowych macha w naszym kierunku, nakazując zjechanie na pobocze. I tu następuje nagły zwrot akcji – nasz kierowca, Sirius, pokrzepiony piknikowym alkoholem, wciska niewłaściwy pedał i rozpoczyna ucieczkę w stylu gangsterskim! Do pościgu za naszym autem rusza radiowóz, na pełnym gazie wpadamy w boczne uliczki, kluczymy po mieście, aż w końcu, po paru minutach, gubimy policyjny „ogon”… Parkujemy w centrum i … spożywamy herbatkę, coby ukoić skołatane nerwy. To idealny moment na rozstanie – żegnamy się wylewnie, acz stanowczo i – w środku nocy – maszerujemy przez miasto, by znaleźć odpowiednie miejsce na biwak…