Nemrut, 2010.07.09

Nemrut put our vehicle into a real test – steep and winding road uphill made her really tired. And when we were going down our poor Patricia had her brakes sligthly burnt.

But it was well worth it. Nemrut mountain really is impressive – not only thanks to its sculpted stone heads that lay next to the bodies sitting on thrones, manifesting the power of Kommagena’s king, Antioch Teos (1st century B.C.) but to severe yet beautiful landscape panorama. Fotas, fotitas!

While Patricia is cooling down we discuss the next stages of our trip. We will go together at least until Pamir Highway in Tajikistan, then Bartek will have to go back home… And the rest of our team will go their way(s).

As far as the team is concerned – it gets bigger as Chris (English, young, trip of the life) joins in. We met him in the nearby camping site where we also get rid of all the useless stuff we were carrying and offer it to a slightly confused host, Mr. Osman.

***

Nemrut dał wycisk naszej terenówce – strome podjazdy, wijąca się droga, a w drodze powrotnej przepalone hamulce i przymusowy postój na schłodzenie skołatanych nerwów kochanej Patrycji… Zdecydowanie było jednak warto. Góra Nemrut robi spore wrażenie – nie tylko swoimi kamiennymi głowami, odpadłymi od korpusów zasiadających na tronach wokół krhanu usypanego u szczytu góry (rzeźby te które wyglądają na nieco mniejsze niż na folderach… Co wcale nie znaczy, iż rozczarowują – co to to nie!), manifestując potęgę króla Kommageny Antiocha Theosa, urzędującego w I w p.n.e., ale również pięknym w swej surowości pejzażem rozpościerającym się dookoła. Fotas, fotitas!

Gdy po południu Pati się studzi, my opracowujemy ciąg dalszy wyprawy. Nasza wspólna podróż potrwa na pewno do Pamir Highway w Tadżykistanie, po czym Bartek będzie musiał zawrócić… A reszta ekipy podąży na wschód własnymi siłami.

A propos ekipy – na następnych kilka dni powiększy się ona o jednego zawodnika – wieczorem, na pobliskim kempingu u pana Osmana chęć towarzyszenia nam podczas etapu gruzińskiego zgłasza niejaki Chris (Anglik, młodość, żywioł, podróż życia), który dotarł do Nemrut metodą łączoną autostopowo-autobusową. Przed ruszeniem w drogę wietrzymy nieco zawartość bagażnika i obdarowujemy wyraźnie zakłopotanego pana Osmana mnóstwem bezużytecznych gratów.